Jesiennie

Poranek jest chłodny i mglisty. Janek tego dnia wstaje dość wcześnie, bo poprzedniego wieczoru wcześnie poszedł spać. Jego pierwsze przebudzenie wypada jeszcze przed świtem gdy jest totalne ciemno. Udaje się jednak opanować naszego małego partyzanta i ‚śpi ‚ do 6.30. 

Jest nijak… Nie mamy bułek na śniadanie i trzeba jechać na zakupy, a niewyspanie daje o sobie znać. Wypijam szybko kawę zagryzam czerstwa bułka i jadę po zapasy. 

Na targu tłumy, ale udaje mi się zebrać wszystko, co mi żona zleciła.  
Wreszcie śniadanie! Wciągam kilka bułek i popijam herbatą. Miało się rozjaśnić, ale na niebie dalej chmury straszą deszczem. 

Wyprawiamy się z Agnieszką oboje z domu. Ja lecę na rower, a ona z młodym w przyczepie jedzie do lasu. 

Piotr potwierdza,  że też się spiął i także wyjeżdża. Szybka ustawka i spotykamy się w Nieporecie. Jest jesienne i zimno. Nie pada już, ale jest bardzo wilgotno.  Czasem łapie nas taka bardzo drobna mżawka,  która sprawia że ulice robią się mokre. To wystarczy aby wszystko spod kół leciało na nas. 

Jadąc z dala od głównych ulic, możemy spokojnie rozmawiać w dwójce. Czasem słychać krótki klakson,  ale to chyba raczej ostrzegawcze sygnały niż ukierunkowana agresja. 

Zamykamy pętlę po 65 kilometrach i przed Legionowem Piotr łapie kapcia. Akurat mocniej pada i jest przystanek autobusowy, więc zmiana przebiega na sucho

Wieliszew i stojak na odpady. Szkoda że wysoko te otwory dali, bo niska osoba może mieć kłopot, a na pewno dzieci tu nie sięgną. Zaznaczam że ten Eko kosz stoi przed szkołą podstawową. 
Wyjazd udany i przygotowujący do zbliżającej się jesieni. Człowiek odwykl jeździć w tylu warstwach ubrań. 

Dodaj komentarz