Serialowa rzeczywistość…

Wiecie co jest niesamowite w czytaniu blogów? Że to taki niekończący się serial. Ostatnio odkryłem, że niektóre seriale/blogi są jak gra o tron, inne jak obyczajówka TVP, ale zawsze to wieloodcinkowy tasiemiec, którego autor/autorka piszą scenariusz.
Pisanie bloga to z jednej strony terapeutyczne samooczyszczenie, z drugiej zaś video-rejestrator codzienności blogera. Rzecz jasna są blogi tematyczne, dotyczące aspektów kulinarnych, modowych i temu podobnych, są jednak też blogi – takie jak mój tematyczno – nazwijmy to – obyczajowo – sportowe. W sumie zaklasyfikowanie mojej skromnej twórczości jest o tyle trudne, że poruszam bardzo wiele tematów. Nie chciałbym pisać tylko o mechanikowaniu rowerowym, bo poradników jak zmienić dętkę jest cała masa, poza tym, szybko można temat wyczerpać. No chyba, że pisać o wymianie dętki trzynastozgłoskowcem? Muszę tego kiedyś spróbować.

Pozostaje mi więc twórczość własna niezaklasyfikowana – codzienna.

Co się ostatnio wydarzyło? A no popełniłem kilka wyjazdów od urlopu i nawet jeden dzień byłem już w pracy, ale po kolei…

Jedenaście i pół…

Rowerowa Legionowo, to grupa zwolenników jazdy po okolicach. W lato swego czasu organizowaliśmy wycieczki grupowe dla „ludu”, jesienią i zimą sprowadza się jednak nasza działalność do wieczornych ustawek na 20-30km. Nie zawsze to zagra, bo niezmiennie organizatorami są te same osoby, a frekwencja nie powala i rzadko przekracza 2- 3 osoby. Jest o tyle fajnie, że rdzeń zgrupowania to ciągle ta sama grupa znajomych, która zawsze miło się wspólnie spotyka od wielu lat. 

Niestety w tyłek już zimno i temperatury wieczorne oscylują w granicach 12 stopni. Ba powiedziałbym nawet, że oscylują w granicach jedenastu i pół stopnia, bo tyle najmniej miałem jak wróciłem z jednej z takich wycieczek po okolicy – swoją drogą pojechałem wtedy sam – co pokazuje jak frekwencja rowerowa spada jesienią i zimą!20170920_191523[1]

 

 

Udało się jednak zrobić jeszcze jeden wyjazd i tym raze w 3 osoby polecieliśmy sobie na rundkę pogadać i zmarznąć w jesiennych oparach mgieł wieczoru. Było fajnie, choć coraz bardziej dociera do mnie jak mi ten rok zwiał sprzed nosa i jak ostatnie tygodnie na *GP – wessały ostatnie dni wakacji – tych cieplejszych wakacji.

*GP – Galeria Północna.

Po jednym dniu pracy – 12 godzin – Znów miałem wolne. Tym razem żona zaplanowała mi sprzątanie w czym chętnie wziąłem udział. W sumie w mieszkaniu od tygodni nie było czasu poogarniać dokładniej mieszkania, czy choćby zmienić butów i ciuchów w szafce z letnich sandałów i t-shirtów na zimowe i bardziej kryte obuwia i odzienia. Po sprzątaniu przyszedł czas na relaks. wypiliśmy kawę, zjedliśmy po kawałku lodów, a potem wyskoczyłem na 2h na rower.

Generalnie jakoś nie miałem tego dnia melodii do jazdy. Niby jakaś nutka leciała, niby coś tam nawet z programu dokumentalnego puściłem w ucho do posłuchania, ale jakoś tak… jesiennie, pochmurno i zimno. No dobra, nie tyle zimno, co po prostu zimniej niż bywało.

WY też macie takie jesienne rowerowe depresje? Dopiero co lato, ciepło, słońce, a tu dni pochmurne, ciemne poranki i nawet kawa smakuje inaczej już bardziej tak zimowo. Zanim się obejrzymy a będą znicze i choinki w sklepach!

 

Dane:

25km

24.95km

39.45km

 

 

 

 

Dodaj komentarz